Translate

sobota, 5 października 2013

Powiem dziś coś o sobie i o tym jak się zaczęło to co robię. Szydełkuję od 12 tego roku życia. Nigdy nie zapomnę pierwszych serwetek pod okiem mojej mamy. Półsłupki, słupki i łańcuszek nic więcej a serwetki były śliczne. Kiedyś w szkołach były tak zwane Prace praktyczno - techniczne a tam panie nauczycielki uczyły dziewczynek szycia, dziergania, haftowania i gotowania. To na tych lekcjach uczyłam się dalej szydełkować no i oczywiście haftować - chodziłam nawet na kółko hafciarskie. Och! To były czasy. Szycie na maszynie kolejna rzecz, która potrafię ale nie wiążę z nią żadnej przyszłości.
Szydełkowanie weszło mi w krew zaczęłam uczyć się sama podpatrując serwetki u moich krewnych i znajomych. Łapki do kuchni chyba każda najbliższa krewna ma takie w swojej kuchni. Dostała je oczywiście w prezencie; taki praktyczny prezent każdego ucieszył. potem były komplety serwetek tylko, że tym był pewien problem, bo po wypraniu trzeba je usztywnić krochmalem i wyciągnąć nie każdy na to miał czas.
W kolejnych latach szydełkowe rzeczy wyszły z mody, ale ja robiłam dalej tak dla siebie dla przyjemności. A potem przyszły dzieci ale to już inna bajka...

Pozdrawiam serdecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz